16 Stycznia 1898 przed południem w szybie Carnall kopalni Królowa Luiza (Ludwika) wybucha groźny pożar. Wieczorem tego dnia zapada więc decyzja, by pożar zatamować, gdyż jego rozmiar sprawił, że gaszenie go było już niemożliwe. W poniedziałek rano pożar przedostaje się przez tamy do pokładu Heinitza gdzie na porannej zmianie pracuje już około 50 górników. Większa ich część zdołała uciec, ośmiu górników niestety ponosi śmierć w wyniku zaczadzenia. Jak donosi gazeta ”Dziennik Śląski” sześciu innym górnikom zdołano przywrócić przytomność dzięki czemu zostali uratowani. Ta sama gazeta informuje również o tym, że trzy szyby wykładane były drewnem, przez co uległy zniszczeniu. „Dziennik Śląski” pisze również kilka słów o akcji ratunkowej i o tym, że na czele tej akcji znajdują się wyżsi urzędnicy górniczy. W gaszeniu pożaru pomagała również straż pożarna a do kopalni zjechał główny lekarz wraz z kilkoma asystentami.