Katastrofy Górnicze

Sześć ofiar wybuchu na kop. Królowa Luiza.

Dedykowane pamięci o zdarzeniu i ofiarach.

Opowieść o katastrofie, której ślad istnieje na cmentarzu parafialnym kościoła Franciszka w Zaborzu. Znajduje się tam nagrobek z lakonicznym napisem ”zginęli tragicznie na kopalni w roku 1937” i śladem po dawniej tablicy.

O wypadku informowało m.in. czasopismo ”Nowiny Codzienne” donosząc w numerze 266 z 20 listopada 1937, iż „o godzinie 12:40 ubiegłej środy na odcinku wschodnim kopalni Królowa Luiza miała miejsce katastrofa”. Doszło do niej przez niezwykle silny wybuch metanu, następstwem czego było kompletnie zawalenie się chodnika na poziomie 340.

21 Listopada 1937 roku numer 267

Wybuch sprawił, że zasypanych zostało 6 górników – wszyscy oni pochodzili z Zabrza. Byli to: Wilhelm Danczyk, Pawel Kramorz, August Sock, Hendryk Galendziok, Piotr Galuschka oraz Wiktor Pietruszka. Natychmiast po zdarzeniu zorganizowano akcję ratunkową, w której uczestniczyło 70 górników. Jak informuje gazeta, ofiary nadal znajdują się około 8-10 metrów od kolumny ratowniczej.

W kolejnym numerze 267 z 21 listopada 1937r, pod nagłówkiem ‚”Zasypani Górnicy nie żyją?” znajduje się oświadczenie kierownictwa kopalni o nikłych szansach na wydostanie żywych ofiar katastrofy.

24 Listopada 1937 roku numer 269

Numer 269 z 24 listopada 1937r. przynosi wieści o pierwszych ofiarach, których wydobycie zajęło 5 dni pracy w ciężkich warunkach. Pierwszymi, których udało się wyciągnąć na powierzchnię, byli Wiktor Pietruszka oraz Wilhelm Danczyk. Kolejną, trzecią odnalezioną ofiarą był Pawel Kramorz – jak piszą „Nowiny Codzienne”, cyt. ‚’zwłoki odnaleziono w pozycji stojącej pomiędzy dwoma bryłami węgla przy ulicy Bismarckstrasse 34. Nieszczęśliwy Górnik trzymał w ręce oskard”.

W tym samym okresie na poziomie 250 tejże kopalni ginie w wypadku górnik Ludwik Wloka będący maszynistą. Wychylając się z prowadzonej lokomotywy, uderzył głową w mur, w wyniku czego wypadł z lokomotywy. Ta wlokła go kilkanaście metrów. Zmarł 2 godziny po wypadku w wyniku odniesionych obrażeń.

Mija 7 dni akcji ratowniczej, po których udaje się wydobyć ciało ostatniej ofiary katastrofy – Henryka Galendzioka. Pogrzeb ofiar odbywa się 26 listopada, a szczegółową relację z niego zawiera niemieckojęzyczne czasopismo ”Der Oberschlesische Wanderer’’ numer 325 1937 roku.

”Der Oberschlesische Wanderer’’

„Szczęść Boże na ostatnią drogę!
Uroczysty pochówek sześciu górników, którzy zginęli w wypadku na Polu Wschodnim Kopalni Królowa Luiza w Zabrzu ( Hindenburgu)
Hindenburg 26 Listopada
W piątkowe przedpołudnie w Hindenburgu sześciu górników którzy zginęli w wypadku na Polu Wschodnim Kopalni Królowa Luiza zostało odprowadzonych na wieczny spoczynek. Dziesiątki tysięcy ludzi zebrało się po obu stronach długiej na kilometr drogi, od kopalnianej cechowni do cmentarza świętego Franciszka. Niekończący się, prawie dwukrotnie dłuższy kondukt pogrzebowy, towarzyszył zmarłym górnikom w ich ostatniej drodze na miejsce spoczynku, jako honorowa eskorta.
Uroczystość pożegnania w kopalnianej cechowni była ostatnim apelem górniczym tych sześciu poległych górników, następnie złożono ich trumny w świeżo pobielałej od pierwszego w tym roku śniegu ziemi, obok dwóch masowych grobów w których spoczywają ich koledzy, tych 23, którzy zginęli w styczniu 1903 roku i tych ośmiu którym śmierć przyniósł zawał na kopalni Królowa Luiza w lutym 1933 roku.
Na wieżach szybowych i budynkach Preussagu powiewały flagi opuszczone do połowy masztów. Maszyny na Polu Wschodnim stanęły. Cała załoga zebrała się na placu kopalnianym i przez megafony słuchała transmisji z uroczystości pogrzebowych, biorąc udział w ostatnim pożegnaniu swoich kolegów. Dopiero popołudniowa zmiana zjechała na dół do kopalni, aby kontynuować trudną i niebezpieczną górniczą pracę. Na placu przed cechownią stały delegacje honorowe partii i jej członkowie z flagami i wieńcami. Wewnątrz cechowni stało sześć trumien przykrytych z tyłu czarnymi chustami, w otoczeniu zielonych gałęzi i płonących kandelabrów. Gwarkowie i aktyw partyjny trzymali wartę przy trumnach. W pierwszym rzędzie siedzieli pogrążeni w smutku członkowie rodzin zmarłych górników, a dalej liczni goście z całych Niemiec, ze Śląska i z najbliższej okolicy. Z tyłu sali cechowni stali przedstawiciele władz górniczych, nadradcy górniczy, radcy górniczy, dyrektorzy kopalń, kierownicy, sztygarzy i inni przedstawiciele branży w czarnych mundurach.
Wśród gości pojawili się: jako przedstawiciel organizacji partyjnych Rzeszy, przywódca Niemieckiego Frontu Pracy (DAF) dr Robert Ley’a, przewodniczący związku zakładowych organizacji górniczych towarzysz Badberg , jako przedstawiciel rządu Rzeszy, kierownik Urzędu Rzeszy, radca państwowy towarzysz Schummann, przewodniczący oddziału DAF  (Niemiecki Front Pracy) prowincji Śląsk towarzysz Merz, przewodniczący związku zakładowych organizacji górniczych prowincji Śląsk, towarzysz Möhring, Kierownik placówek wymiaru sprawiedliwości prowincji Śląsk, towarzysz Leinkauf, zastępca prezydenta policji, nadradca rządu dr Balten, dowódca starszyzny z Gliwic pułkownik Stoewer, kierownik organizacji okręgu towarzysz Jonas , przewodniczący organizacji okręgu przemysłowego towarzysze: Ring, Adamczyk i Urban, przedstawiciel Schutzpolizei, nadburmistrz towarzysz Fillusch, z Wyższego Urzędu Górniczego Główny Inspektor Nolte i Nadradca Ebinghaus z Wrocławia, Pierwszy Radca Górniczy Segering z Gliwic, przedstawiciel Generalnej Dyrekcji Preussagu z Berlina Nadradca Górniczy Alsleben, oraz delegacje górnicze z Saksonii i Westfalii.
Przytłumiony dźwięk werbli z tyłu sali cechowni rozpoczął uroczystości żałobne. Po odegrani chorału przez orkiestrę górniczą Kopalni Królowa Luiza pod dyrekcją kapelmistrza towarzysza Zoka, głos zabrał dyrektor kopalni, radca górniczy Palm. Głęboko wstrząśnięci, ze zgrozą ale i z dumą ( tak rozpoczął dyrektor) stoimy tu przed katafalkami naszych towarzyszy pracy. Pomimo wykorzystania wszystkich możliwych sił i środków, żaden z zasypanych nie mógł zostać uratowany. Jak zostało stwierdzone, tych sześciu naszych towarzyszy pracy poniosło natychmiastową śmierć pod masami walącego się węgla. Ta pewność, że odeszli bez długich cierpień, może być pociechą dla ich rodzin w ich niepowetowanej stracie.

Uroczystości pogrzebowe na zdjęciu z powyższego artykułu.

Dyrektor wyraził uznanie i wdzięczność wszystkim drużynom ratowniczym za udział w akcji ratowniczej i za to, że dzięki nim zmarli górnicy mogą być godnie złożeni na wieczny odpoczynek. Następnie dyrektor wywołał nazwiska wszystkich sześciu poległych na stanowisku pracy i zwrócił się do nich słowami, że cały naród niemiecki wraz z füherem na czele współczuje ich rodzinom w ich cierpieniu, ślubował im naśladować ich, w ich poczuciu obowiązku, otoczyć opieką ich osierocone rodziny i na zawsze zachować ich imiona w pamięci. Następnie dyrektor w imieniu zarządu Preussagu, urzędników i załogi kopalni wyraził zmarłym ostatnie Szczęść Boże na ostatnią drogę.
Następnie ostatnie pozdrowienie poległym podczas wykonywania obowiązków dla dobra Niemiec przekazał przewodniczący rady zakładowej Pola Wschód, towarzysz(członek NSDAP) Mroncz. Po nim przemawiał Główny Inspektor Nolte, który w imieniu niemieckiego i pruskiego ministra gospodarki oraz podległych mu urzędów górniczych przekazał rodzinom serdeczne wyrazy współczucia. Urząd górniczy będzie nadal niestrudzenie pracował, aby znaleźć środki i sposoby aby zaradzić zagrożeniom w górnictwie i ograniczyć je do najniższego poziomu, powiedział Inspektor Nolte, a następnie wyraził podziękowanie wszystkim uczestnikom akcji ratunkowej.
Następnie towarzysz Badberg przekazał rodzinom poległych najserdeczniejsze pozdrowienia i wyrazy współczucia od dr Roberta Ley’a. Ostatni apel górniczy dla sześciu poległych gwarków, towarzysz Badberg wykorzystał do przekazania ich bliskim słów pociechy: w waszym wielkim bólu wspiera was cały naród. Ponad skargami wstaje słońce nowej odwagi do życia i walki z losem. Uczynimy wszystko żeby zabezpieczyć potrzeby rodzin zmarłych i uwolnić ich od trosk.
Z pieśnią towarzyszy pracy pochyliły się flagi nad sześcioma zmarłymi górnikami. Jeszcze w cechowni odbyło się błogosławieństwo zmarłych. Następnie trumny zostały przeniesione na sześć przygotowanych wózków i mężczyźni w czarnych mundurach z płonącymi górniczymi lampami ruszyli obok wolno toczących się wózków na miejsce ostatniego spoczynku swoich kolegów. Orkiestra partyjna prowincji Śląsk i orkiestra zakładowa Preussagu zaintonowały żałobne melodie.
Na miejscu pochówku nad trumnami wyrosła góry wieńców i kwiatów.
Towarzysz Jonas, przewodniczący organizacji partyjnych okręgu, nad otwartymi grobami tych obowiązkowych, troskliwych i przez całe swoje życie pracujących, dla swoich rodzin, dla swojej kopalni i dla Niemiec i w tej pracy dla Niemiec poległych, sześciu górników, przekazał w imieniu Gauleitera Śląska ostatnie Szczęść Boże.
Przewodniczący oddziału DAF prowincji Śląsk, towarzysz Merz sam syn górnika uhonorował ofiary wypadku, nazywając ich bohaterami nocy, którzy choć tylko prości górnicy, pilnie wypełniali swój obowiązek, aż do końca”.

Zdjęcia pomnika ofiar wypadku obecnie.

Foto Dana Durdyn.

Foto Ewa Olejarz.

Foto Ewa Olejarz.

Foto Piotr Brzezina.

Za pomoc w realizacji tego tekstu dziękuje Danucie Durdyn, Piotrowi Brzezina, Magdalenie Gościniak , Ewie Olejarz oraz Andrzejowi Dutkiewiczowi.

Opracował: Rafał Tylenda.                                                                                                29.01.2020

Materiały źródłowe pochodzą z czasopism : ”Nowiny Codzienne” oraz”Der Oberschlesische Wanderer’’ które dostępne są w Sląskiej Bibliotece Cyfrowej.

https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/271951#structure

https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/184126?language=pl