Historia do 1945 r
Obóz pracy przymusowej R 194 Klausberg/Mikulczyce. Karta jeńca i wojenny życiorys.
W latach II wojny światowej, przy prawie każdym większym zakładzie pracy w Zabrzu istniały obozy dla pracowników przymusowych. W styczniu 1945 roku było ich co najmniej 17. Podlegały one obozom macierzystym w Lamsdorf (Łambinowice) i Cieszynie. Pracę przymusową wykonywali zarówno jeńcy wojenni jak i pojmani cywile. Byli to Rosjanie, Brytyjczycy. Serbowie, Polacy, Białorusini, Ukraińcy, Żydzi, a nawet Finowie i Włosi. Był również podobóz KL Auschwitz, o nazwie „Hindenburg” gdzie przebywali polscy i czechosłowaccy Żydzi, także kobiety. Pracowali w hucie „Donnersmarck” (Huta Zabrze).
Na podstawie karty tożsamości jednego z jeńców i jego własnoręcznie napisanej wojennej autobiografii przedstawić możemy przykładowe wojenne losy pracownika przymusowego w latach 1942-45 (Także jego dzieje przed pojmaniem). Jednym z wielu obozów w których przebywał, był ten w Mikulczycach (Klausberg), przy tamtejszej kopalni która wówczas nazywała się „Abwehr” (Kopalnia Mikulczyce, później Pstrowski).
Był to największy kompleks obozowy w Zabrzu, o pozwolenie na jego budowę wystąpiono już w 1939 roku. Aż trzy obozy rozmieszczono wzdłuż ulicy Kopalnianej (Abwehrstrasse).
Te ciekawe dokumenty otrzymaliśmy od wnuczki jeńca Mirona Kuzniecowa, Pani Eleny Krawczyk.
Wymienione w biografii i na karcie obozy zidentyfikowane są dzięki pomocy Pani Iwony Biegun, Kierowniczce Archiwum w „Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych” w Opolu.
Dwie karty tożsamości jeńca Mirona Fiodorowicza Kuzniecowa.
Starsza karta.
-
Imię: Miron.
-
Nazwisko: Kuzniecow.
-
Data urodzenia: 30.08.1920
-
Miejsce urodzenia: Leningrad.
-
Obóz: Stalag III B Fürstenberg (Przybrzeg/Łużyce Dolne). Tu otrzymał numer jeniecki 52567/III B. Stalag VIII B Lamsdorf/Łambinowice.
-
Potem był, nie wymieniony tu, obóz pracy przymusowej R 194 Klausberg/Mikulczyce.
-
W tej karcie nie zapisano pierwszego obozu gdzie przebywał: Stalag 344 Wilna (Wilno na Litwie).
5a. Przyjęty do obozu: 28.10.1943
-
Stopień służbowy: Lekarz.
-
Formacja wojskowa: 373 (Dywizja Piechoty).
-
Numer marki rozpoznawczej obozu niemieckiego: 52567/III B
-
Imię ojca.
-
Imię matki.
-
Adres najbliższej rodziny.
-
Zawód: lekarz.
-
Data i miejsce pojmania: 16.07.1942
-
Numer znaczka kontrolnego wojsk własnych.
A to druga karta jeńca Kuzniecowa, prawdopodobnie późniejsza. Różni się datą urodzenia o jeden rok. Tu podano Stalag 344 Wilno, ale nie zapisano Stalagu III Fürstenberg.
W żadnych z kart nie oznaczono pobyto w obozie oficerskim w Kalwarii na Litwie – Stalag 336, który Rosjanin wymienia w swej wojennej biografii.
Prawdziwie filmowe, wojenne losy Mirona Kuzniecowa przeczytać można we własnoręcznym zapisie, gdzie wymienia również pobyt i warunki w obozie w Mikulczycach, do którego powrócił po zajęciu ich przez wojska radzieckie, aby, jak opisał „ rozpoznać faszystów, którzy bili i wysysali krew z jeńców” i wydać ich radzieckiej komendanturze.
Jest to zaświadczenie z archiwum, które otrzymała i udostępniła mi Pani Elena Krawczyk, wnuczka naszego bohatera.
Ministerstwo kultury Obwodu Kirowskiego
Państwowy Archiwum Obwodu Kirowskiego
Do Eleny Krawczyk
Zaświadczenie archiwalne z dnia 21 grudnia 2015 roku nr K-21/1009F
W zasobach archiwalnych Ministerstwa Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Obwodu Kirowskiego w teczce sprawy założoną w marcu 1950 roku przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NGB rejonu Niemskiego na Mirona Fiodorowicza Kuzniecowa urodzonego 1921 roku we wsi Pukowo w rejonie Wołotowskim w obwodzie Nowgorodskim. W kopii autobiografii wyjaśniającej od 13 października 1945 roku znajdują się następujące świadectwa:
„Ja, Kuzniecow Miron Fiodorowicz, urodzony w 1921 roku, w 1940 roku po ukończeniu 10 klas Średniej Szkoły Kolejowej nr 24 wstąpiłem do Technikum Medycznego przy Leningradzkiej Akademii Medycyny Wojskowej („LMU”).
W 1941 roku ukończyłem w trybie przyspieszonym uczelnię w stopniu felczera wojskowego i zostałem przydzielonym do dyspozycji Uralskiego Wojskowego okręgu, a potem do 373 Dywizji Piechoty (Front Kaliniński) 22 grudnia 1941 roku. Będąc kierującym Służby Medycznej Dywizjonu Przeciwlotniczego wstąpiliśmy w bój z Niemcami pod miastem Torżok i przepędziliśmy ich do Syczowki…
…Zdaję się, że 5 lipca 1942 roku, znaleźliśmy w okrążeniu Trzeciej Armii. Początkowo próbowaliśmy przerwać krąg okrążenia, atakowaliśmy trzy razy z inicjatywy różnych dowódców. Niestety próby okazali się nieskuteczne. Po tym od naszego dowództwa otrzymaliśmy wskazówkę, aby przedzierać do swoich jak kto może. Dokładnie w jeden dzień powstały niewielkie grupy i jednostki poszukujące drogi na Wschód. Ja też z sanitariuszem (nazwisko) przemieszczaliśmy na Wschód. Po drodze jako dowódcy dołączali do mnie żołnierze. Zebrało się nas koło 25 osób. Koło jakiejś wsi odnaleziono nas i trzeba było wstąpić w bój, następnie wycofać się do lasu.
Około 16 lipca zostałem ranny dwoma odłamkami pocisku moździerzowego w lewą nogę. Rany byli powierzchowne, ale straciłem dużo krwi. Z początku ciągałem się, a potem straciłem przytomność, ocknąłem się w lazarecie w szpitalnym prosektorium.
…W 1942 roku bardzo duża liczba (chorych jeńców?) umierała z powodu głodu, tyfusu i ciasnoty. Nie wiem, jakim sposobem przeżyłem, ale po około miesiącu nas, chorych, w transporcie wysyłają do Niemiec. Noga nie zagoiła się. Pod miastem Wilno jak się potem okazało, wyskoczyłem przez luk wagonu z pociągu w trakcie wolnej jazdy. Noc, mżył deszcz, zmęczony do niemożliwego, głodny i mokry, ledwo przestawiający nogi, nocą przeszedłem koło 8 – 10 km, nie więcej. Nad ranem trafiłem do lasu. Zobaczywszy w lesie samotny dom i gospodynię, która wyszła z domu, zapytałem ją, gdzie jestem, czy można ogrzać się i coś zjeść. Była grzeczna i bardzo uprzejma, porozmawiała i zaczęła zapraszać do domu. Tutaj było dwóch mężczyzn Litwinów. Nakarmili mnie, siedziałem około półgodziny, po czym zobaczyłem, że dom okrążają Niemcy. Wdarli się do domu, zbili mnie do niepoznania i cały czas powtarzali: „Desant, partyzant” Jako że w tym lesie, jak potem wyjaśniło się, byli partyzanci. Chcieli nas rozstrzelać. (jak i co, szczegóły ustnie) Przyjechał dowódca, przesłuchali i wysłali do obozu nr 344 w Wilnie. Wsadzono mnie do karceru na 2 – 3 dni, po czym odesłano mi do kompanii karnej do zrębu lasu. A ja, trzeba zaznaczyć, byłem najprawdziwszym widokiem szkieletu obciągniętego skórą, ledwo trzymałem się na nogach. Jadłem żaby, trawę, jakimś cudem przeżyłem.
Zdaje się, że w miesiącu październiku z wyrębów leśnych przerzucono nas znowu do obozu nr 344. Tu przy obozie był lazaret jęków wojennych. Przy pomocy lekarza z miasta Irkucka (nazwisko) urządziłem się w lazarecie i pracowałem 9 miesięcy. Po czym my, czterech pracowników medycznych (nazwiska), lekarz i kilka innych zaufanych towarzyszy postanowiliśmy uciekać i przedzierać do swoich. To było czerwcu, zdaje się, że w 1943 roku. Niestety, zostaliśmy zdradzeni przez lekarza-Ukraińca, urodzonego w 1918 roku. I nas osadzono w więzieniu Łukiszki w mieście Wilno na 21 dni (szczegóły ustnie). Z więzienia odesłano nas czterech do obozu oficerskiego w Kalwarii na Litwie. Gdzieś we wrześniu 1943 roku z Kalwarii nas dwunastu pracowników medycznych lekarzy i felczerów wysłano na Zachód. Po drodze piłujemy deski wagonu w celu ucieczki. Część towarzyszy ucieka, ponieważ Niemiec bali się jak dżumy. Pozostałych nas rozebrano do naga i wieziono jeszcze 2 dnia do miasta Fürstenberg w 80 km od miasta Berlin (obecnie Eisenhuttenstadt). W listopadzie 1943 roku jako pracowników medycznych odsyłają do obozu nr 318 w mieście Lamsdorf (Polska) niedaleko od miasta Katowice. Tam pracowało około 40 lekarzy i felczerów, kopali groby dla zmarłych towarzyszy. Zdaje się, w styczniu 1944 roku wszystkich pracowników medycznych z tego obozu rozsyłają do okolicznych kopalń w celu okazania pomocy medycznej towarzyszom, którzy w wyniku tej katorżniczej pracy masowo ginęli. Ja trafiłem do 194 komando roboczego kopalni, która nazywała się Abwehrgrube, znajdowała się w mieście Klausberg (obecnie – dzielnica Mikulczyce miasta Zabrze). Byłem tam już po wyzwoleniu i znalazłam faszystów, którzy bili i wysysali krew z jeńców. Dałem upust emocjom, a potem oddałem tych psów do dyspozycji naszej komendantury. (szczegóły ustnie)
23 stycznia 1945 roku w wyniku ofensywy i przybliżenia się naszej Armii Czerwonej, nas w ilości 9 tysięcy Amerykanów, Anglików, Serbów, pod wzmocnioną strażą z psami, pozostających w tyle rozstrzeliwali, gnali pieszo koło 1000 km do Bawarii. Z 9 tysięcy zostało 4 tysiąca, chorych zabijano. Początkowo zimą spaliśmy na śniegu, potem w szopach (szczegóły ustnie) 23 marca 1945 roku we wsi Wultendorf w rejonie Neuenburg nas wyzwolili Amerykanie zawszonych, brudnych, wychudzonych.
Po wyzwoleniu energicznie wziąłem się do pracy częściowo zająłem się zbiórką chorych z obozów koncentracyjnych, z kolumn, do szpitala. Ze wszystkich sił i wszystkimi środkami okazywałem pomoc z medycznego punktu widzenia, zbierałem chorych z budynków gospodarczych, z szop, wzdłuż dróg, z lasów. Po przeprowadzeniu tej pracy organizacyjnej udałem się do Ojczyzny i po drodze zatrzymałem się w mieście Domażlice w Czechach, zdobyłem samochód, tutaj panował tyfus plamisty. Zorganizowałem tam kwarantannę, jeździłem do Komendantury Wojskowej po naszej stronie przez linię demarkacyjną z Amerykanami, z rozkazu władz wyższych i poleceniu naszej Komendantury pojechałem z powrotem do Amerykanów, aby przetransportować tych ludzi na naszą stronę. Wypełniłem tą pracę sumienne, udałem się do Pilzna w Czechach po stronie amerykańską do punktu zbornego i stamtąd jako dowódca transportu z dwoma tysiącami repatriowanych obywateli skierowałem się do Pragi. Po dowiezieniu ludzi do miasta Rybnik zacząłem pracę jako dowódca Służby Medycznej Batalionu Pierwszego 820 Pułku Piechoty (117 Dywizja Strzelców”Poznańska”I Frontu Białoruskiego) do spraw repatriowanych obywateli.
W miesiącu czerwcu 1945 roku z 820 Pułku Piechoty według ogólnej listy zostałem skierowany do punktu przesyłowego w Wiaźmie. Tam zapytano mnie, dokąd się będę kieruję, pojechałem do miejsca zamieszkania rodziców, ale ich tam nie było. Po drobiazgowych poszukiwaniach ustaliłem, że oni znajdują się w obwodzie Kirowskim w powiecie Urżumskim, w gminie Kozmodemjanskiej we wsi Szorino. Pojechałem tam. Matka na miejscu, ojciec zmarł w 1944 roku, braciszek – inwalida wojny Ojczyźnianej i niepełnoletni brat. Aby pomóc rodzinie, proszę o jak najszybsze przyjęcie do pracy. (szczegóły ustnie).
Dodaję, że na każdym kroku w niewoli byłem w całości oddany Ojczyźnie, prowadziłem agitację, organizowałem na kopalniach grupy sabotażowe i inne.
Podpis Kuzniecow
Podstawa dział R-3819, segregator 1, sprawa 16222, kartki 45 – 46.
Serdeczne podziękowania dla Pani Eleny Krawczyk, wnuczki Mirona Kuzniecowa, która raczyła przesłać te dokumenty i dla Pani Iwony Biegun z „Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych” w Opolu, za pomoc w lokalizacji obozów.
Opracował: Andrzej Dutkiewicz. 21.12.2018