Zdjęcia powojenne-Zabrze
Lodziarnia- dyliżans pana Baiera.
Pozornie błahe historie dnia codziennego, często zapomniane, lub nie wspominane w publikacjach, stawioną jednak ważny przyczynek do stworzenia obrazu życia zabrzan przed laty. Na przykład: gdzie można było w latach 50-tych zjeść dobrego loda?
Ano w lodziarni ciągniętej przez konia!
Te dwa zdjęcia przedstawiają tą lodziarnię w „dyliżansie” stojącą naprzeciw kościoła św. Józefa, pod domem nr 77 przy ulicy Roosevelta. Ale za nimi kryje się trochę większa historia.
Te lody pochodziły z wytwórni Karola Baiera przy ul: Roosevelta, a potem Słonecznej 67 w piwnicy. Maszyna lodziarska była jeszcze przedwojenna, a gotową masę umieszczano w beczce z metalowym wkładem na lód który ją chłodził. Używano również pojemników na mleko obkładanych lodem. Tak zaopatrzony „dyliżans- lodziarnia” ruszał ulicami Zabrza. Trasa była ustalona. W niedziele stał tam gdzie pokazują go te zdjęcia. W tygodniu na targowisku, tam gdzie dziś stoi Dom Muzyki i Tańca, a konia zaprowadzało się do domu, lub na pobliską łąkę. Po godz. 13 lodziarnia ruszała na ulice Makoszów, Kończyc, Zaborza. Po wybudowaniu Dom Muzyki i Tańca, miejscem postoju był plac koło pobliskiej komendy policji (wówczas milicji). Ten obwoźny handel odwiedzał również zabrzański odpusty.
Konstrukcja wozu była prosta: z przodu po prawej stronie był dyszel, lejce wkładało się przez okienko, furman siedział w wozie. Zabierało się tych lodów dwie beczki. Resztę widać na zdjęciach.
Była jeszcze jedna możliwość spróbowania lodów pana Baiera. Z ręcznego wózka sprzedawano je na terenie kąpielisku koło stadionu Górnika Zabrze, zwanego „Frizokiem”.
Wytwórnia prosperowała do mniej więcej 1957-1958 roku, od czasów powojennych
Potem właściciel zajął się skupem butelek.
Te zdjęcia i historię tej niezwykłej zabrzańskiej lodziarni przedstawiamy dzięki panu Janowi Wagenknechtowi, który nadesłał te zdjęcia i opowiedział tę historię. Serdecznie za to dziękuję.
Opracował: Andrzej Dutkiewicz.