Muzeum – dokumenty

Listy z Wehrmachtu. Zdjęcia i historia rodziny z Pawłowa.

„Może przyjdzie jeszcze ta godzina że się zobaczymy i ucieszymy. Ufajmy w Bogu a nie zginiemy”.

To cytat z jednego z dwóch listów napisanych w 1944 roku do rodziny ze stacjonującego w Görlitz (Zgorzelec) 30-go zmotoryzowanego batalionu szkolnego grenadierów. Pisał je Jozik w imieniu swoim i być może 19 letniego brata Jorgusia. Listy dotarły do Pawłowa. Jorguś najprawdopodobniej przeżył wojnę i zmarł w Zabrzu wiele lat po zakończeniu II wojny światowej. O Joziku nie mamy informacji. Zapraszamy do ich lektury, jest w nich wiele serca i poetyckiej fantazji, także grozy tego czasu.

Zapraszam również na stronę internetową „W znienawidzonym mundurze” Losy Polaków przymusowo wcielonych do wojska niemieckiego w okresie II wojny światowej. http://www.wehrmacht-polacy.pl/index.html

List z wojny. 1

List z wojny 2.

List z wojny 3.

List z wojny 4.

Görlitz. 9.V.43.

Kochany Wujku i Ciociu !

N.B.P.J.Chr.

List Wasz otrzymaliśmy za który Wam serdeczne podzięki składamy. Bardzo myśmy się ucieszyli że Wy o nas tak pamiętacie. Wiosna w całej pełni. Cała natura śmieje się do nas ptaszki tak przecudnie śpiewają. A my nie możemy odetchnąć naszą młodą piersią i cieszyć się z Wami bo przygniata nas ten twardy los żołnierza. Nasz Ausbildung biegnie ku końcowi i może za niedługo będziemy słyszeć już huk armat i rozmaitych gatunków strzałów. Czas na nas powoli przychodzi. Przez myśli nasze przechodzi nam wnet co dzień nasz kochany krewny i kolega może jeden z najlepszych „Reimund i kto wie czy my też nie pójdziemy w ślady jego. Proszę Was to co Wam teraz napiszę nie mówcie żadnemu a przeważnie naszem Rodzicom albo omamie na wierchu tej i żadnemu tego nie mówcie. Albowiem myśmy zostali już powoli poprzedzielani do pewnych grup. Jorguś jest przydzielony do gasszpioner i będzie musiał iść tam gdzie będą czuli że nieprzyjaciel gazem truł. A ja do gewehrgranatwerfel i będę musiał podchodzić pod czołgi nieprzyjacielskie a ten strzał dopiero jest celny od 75 metrów. Toż pomyślcie przed same czołgi muszę podchodzić. Ale proszę nie mówcie to żadnemu. Takie to losu na nas przychodzą. I to mo być (mot 30). Jak my sam autów jeszcze nie widzieli. Ale myślimy że Bóg to jeszcze jakoś zrobi. Teraz nam już żaden nie pomoże tylko sam Bóg.

Najserdeczniejsze Pozdrowienia dla Was omamy i Henia zasyła Jorguś i Jozik.

List z wojny 5

List z wojny 6.

List z wojny 7.

Kochany Wujku i Ciociu !                                                                                              25 II 1944.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus !

Nasamprzód Wam serdecznie dziękujemy za miły list który był z dnia 6.II. Bardzo my się ucieszyli i jeszcze raz serdecznie Bóg zapłać. Ten list o którym piszecie, żeście przed temi paczkami posłali my go nie otrzymali nie wiemy gdzie by się podział, może jest w płomieniach w jakim mieście albo go ryby pożarły wszystko możliwe. U nas wiosna się powoli rozpoczyna no i jest co dzień to cieplej. Myślę że u Was też co raz to cieplej będzie. Tymczasem wszystko pszy staremu.

Prawdopodobnie że u nas znów do wojska zaciągają a Antek też co? Ja on będzie wiedział że wojsko to nie do śmiechu. Tu to tylko ruck zug i już wszystko idzie za nie w kinie. Wiosna się rozpoczyna, a my chodźby jacy zbrodniarze na tych wyspach musimy siedzieć i czekać co dzień i godziny napadu nieprzyjaciela. Wszystko budzi się jak gdyby do nowego życia, bo słońce zaświeciło i dawa ciepło ziemi i pod jego wpływem poruszają się zmarznięte rzeki, a główki kwiatów dawają znak że wiosna nadchodzi. Światło księżyca jest martwem pod wpływem natury. Tak samo i jest z nami. My potrzebujemy tego „Heimatu” która dawa nam środki do życia, która pociesza nas przez listy i duch przez to chartuje się w uciechach i niezbędnej radości. A życie żołnieża to jest niby te światło księżyca, martwe patrzące ciągle w stronne rodziny, ażeby stąd otrzymać tych promieni aby się pomuc. Ale coż nadaremno, te światło jest martwe i nie może nam pomuc nijako. Czy nie? Ja drogi Wujku i Ciociu !
Może przyjdzie jeszcze ta godzina że się zobaczymy i ucieszymy. Ufajmy w Bogu a nie zginiemy.

Najserdeczniejsze
Pozdrowienia
Dla Was Omamy Henia
Zygfryda
Agnieszki i Hanzlika
i Wszystkich
Zasyłają
Jorguś
i
Jozik.

N.B.P.J.Chr. -Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus
Ausbildung – szkolenie
gewehrgranatwerfel – Gewehrgranatwerfer – jednostka wermachtu posiadająca na uzbrojeniu granatniki nasadzane na karabiny.
gasszpioner – Gaspionier – jednostka wermachtu obrony przeciwgazowej
mot 30 – oznacza przydział Ausbildung-Bataillon (motorisiert) 30, tj. 30 zmotoryzowany batalion szkolny grenadierów, gdzie służył autor listu, piszący w imieniu swoim i członka rodziny, być może brata. Batalion stacjonował w Görlitz.

Kolekcja i opracowanie  Dariusza Guza.                                      15.01.2015

Suplement

Teraz już wiemy że autorzy tych listów szczęśliwie przeżyli wojnę i wrócili do swego Pawłowa. W pół roku później Darkowi udało się dotrzeć do rodziny naszych bohaterów. Oto jego relacja:

Rudolfa i Anna Orzyszek (z domu Kołaczyk) z trójką synów: Józefem, Jerzym i Janem.

Omama Orzyszek – mama Rudolfa Orzyszka.

Ostatnio kupiłem publikację wydaną przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Zabrzu – „Nasz Pawłów”. Gdy byłem na stronie 167 spojrzałem na tytuł artykułu i autorkę – „Maksymilian Kajczuga – wspomnienie” autorka Izabela Niedźwiedź. Zacząłem najpierw oglądać zdjęcia. Nad środkowym zdjęciem znajduje się opis „Byli piłkarze jako kibice wspierający „Piasta” na boisku, od lewej Jerzy Orzyszek, Herbert Kurpanik, Jan Czaja, Alojzy Niedurny; 15 sierpnia 1968 r. Jerzy Orzyszek ? Przeczytałem cały artykuł i gazu na skrzydłach do sypialni. Tam mieści się część moich zbiorów. Otworzyłem szufladę i wziąłem pudełko ze zdjęciami z Pawłowa. Oglądałem je próbując porównać twarze. Był już niestety wieczór. Nie mogłem doczekać się następnego dnia. Skontaktowałem się z Panią Izabelą Niedźwiedź. Umówiliśmy się za kilka dni w Pawłowie w domu Pani Krystyny Orzyszek.
Jakie informacje udało mi się na razie uzyskać.
Na zdjęciu, które prezentujemy powyżej (zdjęcie z pięcioma osobami) uchwycono pięcioosobową rodzinę Rudolfa i Anny (z domu Kołaczyk) Orzyszek z trójką synów: Józefem, Jerzym i Janem.

Józef i Jerzy są autorami wcześniej zamieszczonych przez nas listów. Po szkoleniu w Gőrlitz zostali wysłani do jednostki do Norwegii. Po wojnie wrócili do Pawłowa.

Józef ożenił się z Ireną z domu Goczyła, natomiast Jerzy z Krystyną z domu Dola z Kończyc.

Na drugim zdjęciu Omama Orzyszek – mama Rudolfa Orzyszka.

Rudolf Orzyszek ur. 1 listopada 1898 roku, zmarł 21 grudnia 1977 roku,

Irena Orzyszek ur. 21 maja 1926 roku, zmarła 25 maja 1977 roku,

Jerzy Orzyszek ur. 12 września 1924 roku, zmarł 5 paxdziernika 1994 roku.

To jeszcze nie koniec tej opowieści. Mam nadzieję, że uda mi się rozpoznać wszystkie osoby na posiadanych zdjęciach z Pawłowa.

Dziękuję bardzo Pani Krystynie Orzyszek za udzielenie informacji i zgodę na ich publikację oraz Pani Izabeli Niedźwiedź za udzieloną pomoc i przekazane informacje.

Dariusz Guz.